sobota, 16 lutego 2013

"Zmiana czekająca za moimi drzwiami"- Nie potrzebuję twojej pomocy [1]


Wyszło ono trochę długie.. chciałam je rozdzielić, ale uznałam, że lepiej będzie tak jak na początku to planowałam. 

„Zmiana czekająca za moimi drzwiami”- Nie potrzebuję twojej pomocy [1]

Nina

Nie wiem kiedy moje życie nabrało tak szybkiego tempa, kiedy to wszystko zdążyło się wydarzyć.. jak kompletnie zwariowany sen. Teraz stoję tutaj, jako absolwentka college’u. I czego mogę się spodziewać? Właśnie w tej chwili rozpoczynam prawdziwe życie, moje własne.

Cała sprawa z przyszłością wydaje się dla mnie czymś strasznym.. z innego punktu widzenia nie jest to aż tak skomplikowane. Mam już zaoferowaną pewną posadę w londyńskim wydawnictwie, w którym pracuje od tygodnia, jednak od jutra zaczynam pełny etat. To było moje marzenie, które stało się prawdą po pewnym okresie czasu. Może nie powiedziałam całej prawdy. Tak, ta praca jest wymarzona. Jednak ciągłe gadanie Amber daje mi do myślenia. Ona zawsze uważała, że stać mnie na więcej i powinnam mieć wyższą samoocenę mojego talentu pisarskiego. Raz nawet zagroziła mi, że jeśli nie zacznę robić czegoś w kierunku, aby świat dowiedział się o mnie, to wyrzuci mnie z naszego apartamentu, który razem dzielimy.

Typowa Amber pomyślałam i znacząco się uśmiechnęłam na wspomnienie tej chwili. Ona i Mick zawsze uważali, że powinnam napisać książkę lub nawet spróbować zabrać się za to. I naprawdę, próbowałam. Jednak każda kolejna próba kończyła się tak samo. Najzwyczajniej w świecie się poddawałam. Chciałam pisać o przeszywającym mnie bólu jaki odczuwałam po stracie rodziców.. nieudany strzał. Pomyślałam, że może to nie moja bajka i spróbowałam pisać o szczęściu i dobru, które spotkało mnie, że każdy powinien mieć nadzieję do końca.. znów nic. Jednak Amber i Mick dalej próbowali mnie pocieszać i namawiać. Mick twierdził, że brakuje mi inspiracji przez moją ciągłą rutynę. Jednak nie słuchałam go, nie chciałam skończyć jak oni.. moi rodzice.

Gdy tak wpatrywałam się w panoramę Londynu z  mego wielkiego okna, z moich zamyśleń wyrwał mnie znacząco głośny pisk dziewczyny. Amber? Ale nie słyszałam aby wróciła. Odwróciłam się i ujrzałam ją, stojącą nie więcej niż 5 metrów ode mnie, ze strasznie rozradowany uśmiechem na jej anielsko białej twarzy.


„Woah, Amber! Co się stało? Wszystko w porządku? Kiedy wróciłaś? ”- Zapytałam jednym tchem, oczekując odpowiedzi.

„Wróciłam dosłownie przed chwilą, ale sądząc po twoim zachowaniu, wiedziałam, że znów zatonęłaś w swoim świecie, więc uznałam, że najlepszym sposobem aby oznajmić, że tu jestem, będzie coś co ciebie tak bardzo nie przestraszy, a bardziej rozweseli i ożywi.”- Przy tych słowach roześmiałam się lekko.” Widzisz? Działa! I aktualnie jest nawet lepiej niż w porządku…”- tu przystopowała trochę aby podejść i mnie uściskać.     ”JESTEŚ ABSOLWENTKĄ COLLEGE’U! Nawet nie wiesz jak długo czekałam na ten dzień.”- Powiedziała tak głośno, że moje bębenki słuchowe ledwo to przetrwały. Nie mogąc już dłużej oddychać od siły ucisku szybko odpowiedziałam, śmiejąc się. 

„Amber! Przecież już mi gratulowałaś, pamiętasz? Jakieś 3 godziny temu, na rozdaniu dyplomów? Dalej czuję, jak gdybyś ty i Mick jeszcze mnie przytulali.”- Zaśmiałam się, a ona tylko uwolniła mnie z ucisku i uśmiechnęła się szeroko.

„Tak wiem, przepraszam. Ale to tylko dlatego, że tak szybko się ewakuowałaś, nawet nie zdążyłam z tobą porozmawiać i nie chciałaś pójść z nami na obiad. Mick chciał-”

„I przepraszam was za to. Naprawdę was przepraszam. Ale nie miałam ochoty na świętowanie…”

„Mów co chcesz, ale i tak twoja niespodzianka na ciebie czeka. Więc jak? Mamy tylko półgodziny na zmienienie się w coś bardziej odpowiedniego. No ruchy!” - Krzyknęła, i z impetem wybiegła z salonu do garderoby.









***

Czasem nie wiem czym zasłużyłam sobie na taką rodzinę i przyjaciół. Zaskakują mnie. Tą niespodzianką okazała się impreza.. dla mnie. Naprawdę dobrze się bawiłam i doceniam co wszyscy dla mnie robią. Rozmawiałam z tyloma znajomymi osobami, otrzymałam tyle gratulacji i prezentów. Właśnie tutaj jestem, stoję  i rozmawiam z Amber, a właściwie tłumaczę jej, że powinnam już iść. Nie chcę aby moja rutyna została zniszczona. Nie chcę.
W tym momencie podszedł do nas Mick z pewną osobą... Serce jednoznacznie mi przyspieszyło, a oddech przyspieszył się. W tej chwili, stał przede mną najbardziej przystojny mężczyzna jakiego kiedykolwiek widziałam w swoim życiu. Mogłam słyszeć fajerwerki w swojej głowie, gdy spojrzał mi prosto w oczy. 
Ciemne włosy opadały na jego zielone oczy, co sprawiało wrażenie, że wydaje się on bardzo tajemniczy. Przewyższał mnie o parę centymetrów i zauważyłam, że jest bardzo muskularny. Nie mogłam temu pomóc i zaczęłam myśleć wygląda jego klatka piersiowa bez tej czarnej koszulki. Ale rzeczą, która naprawdę przykuła moją uwagę, był jego uśmiech, który sprawiał, że również miałam ochotę się uśmiechnąć.

„Amber-” Zaczął mój brat,  jednak po tych słowach totalnie się wyłączyłam i zwróciłam się w stronę zielonookiego, który również nie był specjalnie zainteresowany rozmową, która trwała pomiędzy parą.
„Myślę, że nie poznaliśmy się jeszcze, czy się  nie mylę?”- Zapytałam z uśmiechem, który malował się na mojej twarzy.

„Na pewno zapamiętałbym kogoś tak pięknego.”- Powiedział i tak jakby dopiero w tej chwili rozumiejąc jakie słowa przeszły przez jego usta, odwzajemnił uśmiech.” Jestem Fabian. Fabian Rutter, przyjaciel Micka i  kuzyn Amber.” Powiedział wyciągając do mnie  prawą rękę. Uśmiech dalej nie schodził z jego twarzy.

„Nina.”- Odpowiedziałam mu i uścisnęłam jego rękę. Czułam coś wtedy, tak jak gdyby fala prądu i fajerwerków  przechodziła przez moje ciało.”Nina Martin. Przyjaciółka Amber i adoptowa-” W tym momencie zdałam sobie sprawę, że mój brat i jego blond włosa dziewczyna nie rozmawiali już ze sobą. Przysłuchiwali się nam. To właśnie Mick mi przerwał.

„Nins, powiesz adoptowana, a przysięgam, że odetnę ci język.”- Powiedział z poważnym wyrazem twarzy.

„Okej. Jestem siostrą tego tutaj.”- Wskazałam na mojego brata. Mimowolnie odwróciłam się w jego stronę i wystawiłam język. „Zadowolony?” 

„Dziękuję.”-Mick tylko się uśmiechnął. „A właśnie, prawie bym zapomniał. Chodź kochanie, musimy…” I tyle ich widziałam, jego oraz Amber, gdy zniknęli w drzwiach do kuchni. 

Impreza trwała dalej. Wszędzie pełno znajomych twarzy. Ale musiałam już iść. Nagle przypomniałam sobie, że rozmawiałam z Fabianem. Szybko odwróciłam się w jego stronę. Miał rozbawioną minę na swojej twarzy.




„Co cię tak śmieszy?”- Spytałam z ciekawości. Nie mogłam się powstrzymać od śmiechu.

„Mnie? Kompletnie nic.”- Powiedział, ale mogłam wyczuć nutkę ironii w jego głosie. „Wiesz, że plan na ten dzień wyglądał zupełnie inaczej? Mick planował poznać nas na obiedzie, ale powiedział, że nie mogłaś się zjawić. Przyznam, że trochę się zasmuciłem, że nie będę mógł poznać tej „sławnej” Niny, o której on i Amber ciągle mówią. Ale może masz ochotę na coś do picia? Moglibyśmy porozmawiać i-” Nie pozwoliłam mu dokończyć zdania. 

„Niestety, ale nie mogę, Muszę się zbierać.”- Powiedziałam, spoglądając na zegarek. O nie. Powinnam być już dawno w moim mieszkaniu. 

„Hej, wszystko w porządku?”- Fabian zapytał się, spostrzegając zdenerwowanie na mojej twarzy.

„Tak! Wszystko w porządku! Ale muszę już iść!”- Powiedziałam szybko, jednym ruchem zarzucając kurtkę na siebie.

„Oh, no proszę. Zostań. Naprawdę chciałabym ciebie bliżej poznać.”- Powiedział, dotykając ręką mojego ramienia. Nie mogłam temu pomóc ale znów poczułam to uczucie, do którego dochodzi w zetknięciu z jego skórą. 

„Ale ty nie rozumiesz! Mam swoją rutynę i nie mogę pozwolić aby robić wszystko inaczej każdego dnia.”- Wyjaśniłam.

„Więc, dlaczego tego nie zmienić?” Fabian zapytał. 

„Moja rutyna jest w świetnej kondycji. Dziękuję bardzo za pomoc!”- Powiedziałam, ale nie dałam znać po sobie, że jestem lekko znużona całą tą sytuacją.” I naprawdę… zaufaj mi. Nie potrzebuję kolejnej osoby, która będzie mówić mi co powinnam zrobić .”

„Przepraszam, ale czy nie uważasz, że robienie tych samych rzeczy każdego dnia staje się trochę… nudne?”- Zapytał ostrożnie. 

Jednak granice mojej możliwości właśnie w tej chwili puściły. Zanim wyszłam słychać było tylko dźwięk w kontakcie zetknięcia jego policzka z moją ręką. Po tym szybko wyszłam nie myśląc o niczym innym tylko o jednym. Dlaczego nie mogłam tam po prostu zostać?


I koniec. 
Ocenę pozostawiam wam. 
hipstaa. 



10 komentarzy:

  1. WOW. Dlaczego musisz pisać tak świetnie ... ? Ja też tak chce.
    Trochę nie ogarniam, ale to u mnie rutyna *,*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie piszę za dobrze.. uwierz mi. Jest to kompletna masakra, a to wyszło dobrze tylko dlatego, bo nieustannie to poprawiałam...
      A czego konkretnie nie ogarniasz? Mogę wyjaśnić jeśli chcesz :)

      Usuń
    2. Nie nie. Już chyba ogarniam. Tak mniej więcej.
      Ja też poprawiam opowiadania praktycznie na okrągło. Ale po 3 razie to już może wyjść tylko gorzej :P

      Usuń
    3. No dokładnie, za pierwszym razem jeszcze idzie.. ale później coraz gorzej.
      Jeśli czegoś nie rozumiesz to naprawdę pytaj śmiało. Nie wyjaśniałam dużo w tej części, więc wiesz. Pewne rzeczy mogą być niezrozumiałe, a szczególnie, że jak tak pisze to już wgl..

      Usuń
    4. Nie po prostu na początku nie ogarnęłam do końca fabuły. A potem przeczytałam jeszcze poprzednią notkę i wszystko się wyjaśniło :P

      Usuń
    5. Cieszę się, że zrozumiałaś.. no właśnie wiem, coś myślę, że jak ktoś tak przeczyta od razu scenariusz to będzie wielkie 'what the fuck'...

      Usuń
    6. Jakby się przyłożyć, to przy opowiadaniu może być taka sama reakcja *.*

      Usuń
  2. Hejka wam. Mogłam to przewidzieć-ledwie tu zajrzałam, a Bunny już prowadzi z kimś ożywioną konwersację:D Gratki, naprawdę świetne opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń

I love you, peace out.